Serwis Diecezjalny o Misjach

 
   
A A A
A A A A

27 kwietnia 2024 r. Imieniny obchodzą: Felicja, Teofil, Zyta

  Pamiętajmy o misjonarzach - to nasze misjonowanie.    
Afryka
Czad
Wybrzeże Kości Słoniowej
Kenia
 
Ameryka Płd.
Boliwia
Brazylia
Peru
 
Ameryka Płn.
Kanada
 
Wschód
Białoruś
Rosja
Ukraina
Syberia
Kazachstan
Byli misjonarze Wschodu
Wspomnienia i świadectwa o Wschodzie
Statystyka Kościoła Katolickiego w Rosji
 
Listy Misjonarzy
Ks. Stanisław Tymoszuk
Ks. Andrzej Duklewski
Ks. Jarosław Wiśniewski
Ks. Marek Kujda
Ks. Wojciech Kobyliński
Ks. Jarosław Mitrzak
Ks. Marek Jaśkowski
Ks. Adam Przywuski
Ks. Jan Miedzianowski
Ks. Tomasz Denicki
 
Byli misjonarze
Ks. Leon Łodziński
 
 
MENU
Gdzie ich spotkamy
Kontakt
Jak pomóc?
Inne formy pomocy
 
INFORMACJE
Aktualności
Nowa książka ks. Andrzeja Duklewskiego
KOMUNIKAT w kwestii ODLICZEŃ PODATKOWYCH
Pierwszy kościół na syberyjskiej północy
Statystyki Misyjne
Wsparcie poprzez Kirche in Not
 
MEDIA
Wywiady z misjonarzami
Książki
 
INSTYTUCJE
PDM
PDMD
CEME
 
Przydatne linki
MIsjeNaFB
Strona Komisji Episkopatu Polski d/s Misji
Kościół Rzymsko-Katolicki na Białorusi
Parafia w Tomsku
Radio Wnet
Rodacy na Syberii
Pomoc Polakom na Wschodzie
Blog ks. J. Mitrzaka
UCANEWS
Papieskie Intencje Misyjne
 
Współpraca
Portal Sancti
Koło Misyjne WSD Siedlce
Misjonarze na Podlasie 24
 
 
Darmowy licznik odwiedzin
 
Ks. Jarosław Wiśniewski
 
 

 

Wybierz kategorie:

Afrykański dom (2010-08-14 00:08:55)

Niespodzianie jesienią zaproszono mnie na kolędę.


Za:


Jesienna – bezadziejna - kolęda

 Okoliczności były takie, że nie bardzo chciało mi się iść. Człowiek, który zapraszał to niefrasobliwy Afrykańczyk z Nigerii, który już latem przychodził do mnie z prośbą o pomoc. Ja już wtedy bezradnie rozkładałem ręce. Tym razem Antoni prosił bym przyszedł do jego domu. Mówił zagadkowo. Powiedział, że gdy przyjdę to “wszystko zrozumiem”. Mieliśmy się spotkać na wieczornej mszy u sióstr Kalkutek. Ja “z niekłamaną radością” zauważyłem, ze nie ma Antoniego w kaplicy, a gdy pod koniec Mszy zadzwonił dzwonek, to tak się poczułem jakby mnie ktoś bił po plecach. W malutkim “Tico” czekał na nas znajomy taksówkarz. Wsiadłem do samochodu jak do kibitki wiozącej na Syberię.

 Z kolędy wracałem pieszo lecąc do kościoła jak na skrzydłach. To była owszem prawdziwa lecz  całkiem inna i zupełnie niespodziana radość.

 

1. Justyna.

 Na letniej oazie jedną z animatorek była mulatka Justyna, o której kiedyś powiedziałem publicznie, że ma wrodzony talent opiekuńczy. Była debiutantką jako animatorka a jednak wywiązała się świetnie z powierzonego jej zadania.

Niczym  szczególnym nie wyróżniała się, poza niezwykłą fryzura, miła buzią i zagadkowym uśmiechem, tym nie mniej dodała naszej oazie kolorytu w sposób radykalny. Prócz 5-ciu Koreańczyków, którzy wyróżniali sie troszeczkę barwą skóry i fryzurą na tle całości grupy Justyna była najbardziej “kolorowa” w całkowicie pozytywnym sensie tego słowa.

Trudno mi było pojąć skąd ona ma tyle “witaminy” w postaci jakiejś wrodzonej dobroci i uczynności, póki nie odwiedziłem jej rodziców i sióstr na mocno spóźnionej, czy tez przedwczesnej – jesiennej kolędzie.

2. Gloria.

Pierwsza z 3 sióstr, która zapoznałem była nieśmiała Gloria. 11-letnia dziewczynkę spotkałem u sióstr “Kalkutek” rok temu. Od razu rzuciło mi się w oczy, że ma smutny, niepewny siebie wzrok. Większość dzieci jakie odwiedzają siostry pochodzą z trudnych rodzin i nie mogłem pojąc co te dobrze ubrane murzyniątko robi w grupie bezdomnych. Domyślałem się, że to może być “studenckie dziecko” i że dobrze czuje sie wśród ciemnoskórych zakonnic. Tym niemniej oczy dziecka wydały mi się niesamowicie znajome i na kolędzie nadszedł czas, by te zagadkę do końca zbadać.

Rodzice Glorii zaraz na początku spotkania opowiedzieli mi jak to do niedawna ich dzieci obawiały się spotkań z kościelną młodzieżą ze względu na kompleksy wyniesione z dzieciństwa. Zarówno Justyna, jak i Gloria w pewnym okresie nie chciały, by tato zabierał je z przedszkola, bo go palcami pokazywały inne dzieci wyśmiewając nadzwyczaj ciemny odcień skóry.

Mama dziewczynek też jest mulatką ale karnacje skóry ma jasną więc i dzieci za wyjątkiem Glorii są raczej “brązowe” niż “czarne”. Gloria jednak “ urodziła się w tatę ” 100%. Nie ciągnąłem za język ale domyślam się, że nieraz w szkole jej dokuczano z tego powodu.

3. Karina.

Gdy zaszedłem do dużego pokoju, w którym mieszkają rodzice, to uwagę moją przykuło zdjęcie pewnej „Uzbeczki” stojące na szafce. Niezwykle sympatyczna i skądś mi znajoma buzia. Mama dzieci wspomniała mi, że ma starszą córkę z pierwszego małżeństwa i że sąsiedzi pytają czasem kim ona jest dla afrykańskich rodziców i dlaczego z nimi razem mieszka.

Rzeczywiście, Karina ma faliste włosy ale takie ma wiele Uzbeczek a kolor twarzy i rysy całkowicie pasują do kolorytu rasowego tubylców. Nie wypytywałem jakiej narodowości był tato Kariny, zresztą ona sama powiedziała o Antonim jako o swym tacie kilkakroć, ze nie dociekałem, bo Antoni opiekuje sie Kariną od 3 latek a więc od chwili gdy dziecko zaczęło cokolwiek kojarzyć. Dla niej on był  jedynym ojcem. Karna spóźniła się na kolędę ale od razu przykleiła sie do Glorii z taka miłością, że to trzeba było widzieć: rodzone siostry, jedna ciemna jak noc druga  blada jak ściana. Karina pracuje w sklepie i praktycznie utrzymuje całą rodzinę, bo Antonio, który nadal ma obywatelstwo nigeryjskie od kilku miesięcy ma kłopoty z dokumentami i nie może dostać stałej pracy a jego małżonka, która zdaje się jest medykiem niedawno urodziła czwarte dzieciątko i mimo to dorabia czasem na rynku jako sprzedawczyni, by było jak związać koniec z końcem.

Dziewczyna mogłaby zarabiać krocie jako modelka, jest jednak skromniutka jak wszyscy inni członkowie rodziny i cicha jak myszka, wiec pewnie jej do głowy nie przychodzi jak jest niezwykła i piękna, gdy sie patrzy z boku.

4. Chris.

Pewnego razu nasza taszkiencka młodzież spotykała sie na herbatkę w Sali gimnastycznej na terenie klasztoru franciszkańskiego. Jak sie dowiedziałem “słodki stół” był na cześć małego Chrisa. Jego narodzinom kibicowała cała parafia a zwłaszcza siostry zakonne. Czwarte dziecko Antoniego jest młodsze o 21 lat od Kariny. Widać, że rodzina przyjęła fakt narodzin bardzo pozytywnie i dziewczęta też są szczęśliwe że mają braciszka. Bobasek jest bialutki, ale ponoć Gloria i Justyna przez pierwsze kilka latek też takie były i ściemniały.

 5. Mama.

Nie pamiętam imienia naszej parafianki. Tym nie mniej z satysfakcja nazywam ją w myślach po prostu: mamą. Nie tylko dlatego, że ma rzeczywiście matczyną dobrą twarz. Ona prawdziwie ma rysy podobne do mojej własnej mamy. Ja się złapałem na tej myśli, gdy wędrowałem z powrotem do kościoła. Przypomniałem sobie znany fakt, że wiele osób w naszej rodzinie nie wiadomo z jakiej przyczyny ma murzyńskie fryzury. Dowiedziałem się, że wszyscy jej krewni to dynastia lekarzy. Tato Kenijczyk  mama Rosjanka rodem z Karakałpacji są medykami i marzeniem Justyny, która jest na 2 roku kolegium medycznego jest pójście śladami przodków.

Mieszkają od lat na osiedlu Kadyszewa niedaleko Browaru. Wracając od nich do kościoła sprawdziłem, że można dotrzeć za 45 minut pieszej wędrówki, czyli prawie tyle samo co do sióstr Kalkutek, około 5 km. To już ich czwarte mieszkanie.

6. Antoni.

Antoni jest z zawodu ekonomistą. W parafii jest lektorem na angielskiej Mszy sw. Spotykamy sie rzadko tym niemniej widać, że ma do mnie zaufanie i że wiąże jakieś nadzieje. Być może to sprawka Justyny, że nabrawszy do mnie sympatii na oazie wbiła tacie w głowę, że ja coś potrafię, toteż przychodził do mnie w sierpniu. Opisywał mi swoje trudności wizowe.

Paszport się kończy, ambasady nigeryjskiej w Uzbekistanie nie ma. Moskiewska Ambasada nie ma blanków i nie wydaje od dłuższego czasu. Proponowano mu by leciał do Londynu lub Nigerii ale jemu sie dawno nie śniły takie pieniądze a poza tym nie ma gdzie wstawić brytyjskiej czy jakiejkolwiek wizy. W Nigerii straszna korupcja i bieda. Antoni nie zawsze był biedny i długie lata wspierał krewnych. Obecnie, gdy nie ma co przywieźć, to nie ma po co pokazywać się rodzicom. Wizę powrotna mógłby dostać oraz pozwolenie na wyjazd z Nigerii pod warunkiem, że nie tylko krewniakom (ma 8 braci i sióstr) ale również urzędnikom zapewni jakieś sooolidne podarki. Nigeria jest znana jako kraj spryciarzy i naciągaczy. Antoni nie skrywał przede mną, że naprawdę taka jest  dzisiejsza Nigeria i on tam wracać nie chce. Tym bardziej nie chce zawozić tam swej małżonki i dzieci. Tu się zaklęte koło zamyka. Człowiek był bardzo zasmucony i jak dziecko drżącymi rękami pokazywał mi stertę dokumentów z nadzieją, że ja mu coś poradzę.

Nie jest tajemnicą, że wszystko to oglądali już pozostali księża w tym Biskup, więc byłem zdziwiony co innego niż oni mógłbym biedakowi doradzić sam będąc niezaradnym z natury człowiekiem.

Mógłbym mu co najwyżej opowiedzieć co czuje człowiek gdy ma być deportowany. Taka perspektywa jest.

Antonio ryzykuje już od trzech miesięcy, że będzie deportowany bez prawa powrotu do swych najbliższych. Nie ma też środków do życia.

Dwa miesiące nie płacił za dzierżawę mieszkania, więc głównie o tym chciał ze mną pogadać na kolędzie. Nie, nie prosił o pieniądze. Bardzo delikatnie prosił o pomoc w poszukiwaniu pracy i sponsorów.

Czułem, że tak będzie więc strasznie się bałem tej kolędy, bo po pierwsze nie dysponuje żadnym budżetem na takie cele a po drugie zawsze się głupio czuje gdy ktoś mnie ma za bogacza i oczekuje ode mnie wsparcia zapominając, ze moje jedyne bogactwo to moje świecenia. Ja, jako Kapłan w pierwszej kolejności chcę być pożyteczny i  inne moje talenty schodzą na plan drugi wobec tej najcenniejszej rzeczywistości jaką reprezentuję i którą jest Kościół Chrystusowy.

Atmosfera spotkania była jednak taka, że nie czułem się skrępowany ani trochę.

Antoni opowiedział mi tym razem jak wielu zawodów próbował w swym życiu. Kilkakroć bił się w piersi, że kraść nie pójdzie, sprzedawać narkotyki lub zajmować paserstwem. Wspominał o tym jak swego czasu mieszał beton na kościelnej budowie. Gospodyni natomiast napiekła własnej roboty ciastka, co chwila dolewała mi herbaty do filiżanki i ogrzewała mnie nie udawanym uśmiechem. Naprawdę miło było mi spędzić czas  z tą rodziną. Nikt nie gderał na los ani nie szlochał. Zapłakał w mojej obecności jedynie Chris jeden raz jedyny, gdy go wziąłem na ręce.

7. Oczy.

Na koniec pojąłem dlaczego Justyna od pierwszej chwili znajomości wydała mi się taka bliska i swojska a oczy Glorii takie znajome. Ja w tym domu spotkałem wszystko, to co miałem u siebie w Polsce. Myśmy też 4 razy zmieniali adres, tato  miał problemy z dokumentami i z pracą a my jako dzieci mieliśmy setki kompleksów z powodu biedy w jakiej przyszło się żyć.

Niespodziewanie w tym afrykańsko-uzbeckim domu wspomniałem wszelkie blaski i cienie PRL-u. Nie opuszczając Średniej Azji, odwiedziłem ojczyznę i jakże mi bliskich poprzez los i mentalność “afrykańskich krewniaków”.

8. Koreańczycy.

 

Owszem teoretycznie mógłbym poradzić Antoniemu, by poszukując pracy zwrócił się do moich Koreańczyków, bo większość z nich to ludzie biznesu i miejsca pracy mają. Przewidując o co będzie Antoni prosić, zebrałem w przeddzień 6 mężczyzn z grona tych co byli na Mszy św. i na moją prośbę zostali po jej zakończeniu. Zrobiłem kilka ważnych ogłoszeń dotyczących koreańskiej wspólnoty a na koniec tak jakby niechcący wspomniałem o problemach Antoniego. Mówię “niechcący”, bo faktycznie cale zebranie było pod tym kątem. Dyplomatycznie nie akcentowałem tego problemu. Postawiłem go w gąszczu innych, lecz bez Antoniego nie odważyłbym sie robić tego zebrania. To jest w kompetencji starosty, z którym mam zadawniony konflikt.

Mężczyźni okazali sie niezbyt chętni do podjęcia jakichś działań. Na Wszystkich Świętych, takim samym tonem konspiratora zaproszę, na naradę kobiety. Po tym co przeżyłem i zobaczyłem w domu Antoniego jestem mocno zdeterminowany, by tej rodzinie pomoc.

Tak, oto proszę zauważyć co się dzieje na misjach w Azji: biały Europejczyk z Polski zwraca się do żółtych biznesmenów z Korei o wsparcie dla Kenijsko-Nigeryjskiej rodzinki, która znalazła sie w tarapatach.

Taki właśnie jest Kościół Katolicki. Na tym polega jego uniwersalność i niezwykłość. Takie są te nasze misje i takie kolędy.

Dziwny jest ten Taszkient.

 

x. Jarek Wisniewski

28 października 2009 rok – dzień św.Tadeusza Patrona spraw beznadziejnych

www.orient.to.pl

 

1. foto.http://www.globalalliancesmet.org/images/african/map_nigeria.gif

2.foto http://www.globalalliancesmet.org/images/african/map_nigeria.gif

3.foto. http://g.forsal.pl/p/_wspolne/pliki/143000/143373.jpg





< powrót


 

 
     

JHS REX - Copyright JOX

Copyright 2007 - Realizacja KreAtoR