Serwis Diecezjalny o Misjach

 
   
A A A
A A A A

19 kwietnia 2024 r. Imieniny obchodzą: Adolf, Leon, Tymon

  Pamiętajmy o misjonarzach - to nasze misjonowanie.    
Afryka
Czad
Wybrzeże Kości Słoniowej
Kenia
 
Ameryka Płd.
Boliwia
Brazylia
Peru
 
Ameryka Płn.
Kanada
 
Wschód
Białoruś
Rosja
Ukraina
Syberia
Kazachstan
Byli misjonarze Wschodu
Wspomnienia i świadectwa o Wschodzie
Statystyka Kościoła Katolickiego w Rosji
 
Listy Misjonarzy
Ks. Stanisław Tymoszuk
Ks. Andrzej Duklewski
Ks. Jarosław Wiśniewski
Ks. Marek Kujda
Ks. Wojciech Kobyliński
Ks. Jarosław Mitrzak
Ks. Marek Jaśkowski
Ks. Adam Przywuski
Ks. Jan Miedzianowski
Ks. Tomasz Denicki
 
Byli misjonarze
Ks. Leon Łodziński
 
 
MENU
Gdzie ich spotkamy
Kontakt
Jak pomóc?
Inne formy pomocy
 
INFORMACJE
Aktualności
Nowa książka ks. Andrzeja Duklewskiego
KOMUNIKAT w kwestii ODLICZEŃ PODATKOWYCH
Pierwszy kościół na syberyjskiej północy
Statystyki Misyjne
Wsparcie poprzez Kirche in Not
 
MEDIA
Wywiady z misjonarzami
Książki
 
INSTYTUCJE
PDM
PDMD
CEME
 
Przydatne linki
MIsjeNaFB
Strona Komisji Episkopatu Polski d/s Misji
Kościół Rzymsko-Katolicki na Białorusi
Parafia w Tomsku
Radio Wnet
Rodacy na Syberii
Pomoc Polakom na Wschodzie
Blog ks. J. Mitrzaka
UCANEWS
Papieskie Intencje Misyjne
 
Współpraca
Portal Sancti
Koło Misyjne WSD Siedlce
Misjonarze na Podlasie 24
 
 
Darmowy licznik odwiedzin
 
Ks. Wojciech Kobyliński
 
 

 

Wybierz kategorie:

Wigilia inaczej (2010-12-25 23:12:29)

Siłą rzeczy Boże Narodzenie w Afryce musi różnić się od tego przeżywanego w Polsce.
 
No bo np. na śnieg nie ma chyba co liczyć, choć ranki o tej porze roku bywają prawie chłodne. Zaczyna się pora sucha, więc dni są raczej słoneczne i upalne (powyżej 30 ºC), a mama nie musi już upominać nawet przez telefon: „Tylko bez czapki nie wychodź!”. Może też powiać harmattan - wiatr od pustyni niosący ze sobą tumany drobnego piasku na odległość setek kilometrów. W praktyce wygląda to jak sucha mgła, tylko że trzeba po niej częściej zamiatać pokój i myć okna.

Mimo braków śniegowych, Święty Mikołaj przyjeżdża także i tutaj, choć ma problemy z poruszaniem się na saniach. Jakoś sobie jednak biedak radzi. Do tego, mimo że to święty chrześcijański (był przecież biskupem!), uznają go także dzieci pogańskie i muzułmańskie, więc kiedy przychodzi do nas w dzień wigilii Bożego Narodzenia, musi mieć przygotowanych w worku dużo dodatkowych prezentów dla dzieci nieujętych w żadnych kościelnych spisach.

Z roratami w adwencie jest problem. Ich ideą jest to, by na początku mszy w kościele było ciemno, a całe światło pochodziło od płomyków świec. A u nas przez cały rok o 6:00 rano jest już widno, a o 18:00 jeszcze widno. Trzeba by więc roraty robić o 5:00, albo ewentualnie o 19:00, ale wprowadziłoby to w życie parafii zbyt wielki chaos, więc tej tradycji nie próbujemy póki co tu zaszczepiać.

Z choinką też jest problem, bo nie rosną tutaj ani świerki, ani jodły, ani nawet sosny, a bombki na palmie wyglądają raczej głupio. Do tego nie chcą się trzymać (często się zsuwają). W domu mamy więc małą choinkę sztuczną, ale to nie to samo. W kościele stroimy za to szopkę, a figurka Nowonarodzonego jest uroczyście wnoszona w procesji podczas Pasterki.

Zeszłoroczne Święta były pierwszymi w moim życiu spędzonymi na obczyźnie. Zaczęło się oczywiście od generalnych porządków i dekoracji refektarza: szopka ze świeżym sianem (tym razem nie było problemów z jego zdobyciem - wystarczyło wyjść przed dom i zgarnąć trochę skoszonej trawy) kolorowe łańcuchy nad oknami i migające lampki tworzące niepowtarzalny i prawie magiczny nastrój. Wigilijną wieczerzę zaczęliśmy zaraz po wieczornej Mszy dla dzieci. Po lekturze Pisma Świętego i połamaniu się opłatkiem, cała nasza czteroosobowa wspólnota zasiadła do stołu. Była zupa grzybowa, kapusta z grzybami i smażona ryba, a na koniec, francuskim zwyczajem, szampan (to tutejszy odpowiednik opłatka, którym to w myśl zasady, że „gorszy się tylko gorszy”, gorszyć się nie należy). Dodatkową atrakcją był fakt, że wiele polskich zwyczajów trzeba było tłumaczyć naszemu klerykowi – Gastonowi, a przy okazji samemu głębiej uświadamiać sobie ich znaczenie i wymowę. Nie mogło też oczywiście zabraknąć prezentów w postaci zaklejonych kopert z dodatkowym kieszonkowym i świętych obrazków. Potem jeszcze tylko szybki telefon do rodziców i wyjazd do wioski, by tam sprawować Mszę pasterską. Dopiero pod jej koniec dowiedziałem się, że to pierwsze Boże Narodzenie, które dane jest tej wspólnocie przeżywać razem z kapłanem. Po mszy wspólny posiłek dla całej wioski: ryż z jakimś sosem (bardzo ostrym), popcorn, a nawet „pączkowe” ciastka (tutejsza specjalność). Po posiłku – wspólne oglądanie filmu o życiu Jezusa: ktoś wyniósł telewizor, ktoś inny pożyczył odtwarzacz DVD. Dzieciaki były zachwycone.

Noc spędziłem w jednym z domów, gdzie dostałem pokój wyposażony nawet w wentylator. Mama właścicielki, kobieta niemówiąca właściwie po francusku, na noc wypożyczyła mi swój ukochany obraz Jezusa ukrzyżowanego (my nazwalibyśmy go odpustowym kiczem, dla niej stanowił prawdziwy skarb). Prosty gest, a jakże wymowny.

Rano, załadowawszy na pakę samochodu podarowane owoce i żywego koguta, wracałem na parafię wyśpiewując przez całą drogę polskie kolędy, których jakoś mi zabrakło. Na Mszy św. o 9.00 ochrzciłem czwórkę dzieci (chrzty dzieci, choć nie są już wyjątkiem, ciągle stanowią dużą mniejszość w stosunku do liczby chrztów młodzieży i dorosłych).

Ogólnie było skromnie i daleko od domu, ale uroczyście i jak ująłby to zapewne mój tato, to „coś”, co unosiło się w powietrzu, było właśnie „tym czymś” i dawno już nie czułem takiej radości z faktu, że Słowo stało się ciałem.

W okresie bożonarodzeniowym po domach chodzą kolędnicy. Dzieciaki przychodzą najpierw regularnie na naukę śpiewu, aż wreszcie któregoś dnia zbierają się poprzebierani za królów i królowe i w kilku grupach ruszają w miasto (każda grupa do swojej dzielnicy) niosąc przy tym wypisane na gwiazdkach z papieru słowa Dobrej Nowiny o Zbawicielu. Ma to szczególny wymiar ewangelizacyjny w kraju gdzie chrześcijanie stanowią około 30% społeczeństwa. Zebrane przy tej okazji pieniądze są przekazywane na misje w innych krajach. To pierwsza ogólnokrajowa inicjatywa związana z Papieskimi Dziełami Misyjnymi!

W tym roku nie wiemy jeszcze czy będziemy odprawiać Mszę św. Pasterską z ludźmi, bo może powtórzyć się sytuacja z 1999 roku, kiedy to obowiązywała godzina policyjna. Sytuacja w kraju nie wygląda bowiem dobrze. Po wyborach stary prezydent nie chce oddać władzy nowemu. Niby nic nowego, bo niepokoje w kraju trwają od jedenastu lat, a od ośmiu kraj jest podzielony na dwie części (prezydencką – południową i północną, znajdującą się w rękach rebeliantów, z których wywodzi się kandydat, który wygrał, więc role niejako się odwróciły). Wybory były szansą na zakończenie tego podziału i rozpoczęcie procesu wychodzenia kraju z głębokiego kryzysu. Teraz grozi nam kolejna wojna domowa. ONZ prawdopodobnie nałoży embargo. Póki co jednak życie na parafii płynie swoim własnym rytmem. Czas pokaże, czego Pan Bóg od nas oczekuje. W tym kontekście inaczej jednak brzmi proroctwo proroka Izajasza o Księciu Pokoju, który ma przyjść na świat (Iz 9, 5).



< powrót


 

 
     

JHS REX - Copyright JOX

Copyright 2007 - Realizacja KreAtoR